Pierwszy krok

Z Formicopedia
Skocz do: nawigacja, szukaj

"Jak zacząć?"

Porozmawiaj z autorem na forum o mrówkach

Witam :)

Co chwila muszę odpowiadać na to samo pytanie - "jak zacząć ?"

Odpowiedź brzmi - przygotować formicarium.

Najprostszym rozwiązaniem, gdy mam do czynienia z młodą, rójkową królową gatunku zakładającego kolonię w sposób klasztorny, bądź małą kolonią (tu już gatunek mniej istotny), jest probówka.

Formicarium z probówki w zależności od jej gabarytu, może służyć do chowu przez dosyć krótki czas, chyba, że ktoś się uprze i będzie utrzymywał kolonię na niskim poziomie liczebności robotnic.

Wygląda to tak:

Wlewam do probówki około 3cm wody (mowa o długości samej probówki a nie o cm3), z waty ubijam zwartą kulkę tak aby ciasno wchodziła do probówki, wtykam ją głęboko i za pomocą np. patyczka, dopycham do wody tak, aby ta przesiąkła przez watę na zewnątrz - w ten sposób powstaje wilgotna ścianka, z której mrówki będą mogły wodę pić i za pomocą której wilgotność w probówce będzie się utrzymywała na stale wysokim poziomie przez co najmniej 3 miesiące. W tym czasie wiele gatunków osiągnie już liczebność kolonii pozwalającą na przeprowadzkę do większego lokum, ewentualnie trzeba będzie im udostępnić nową probówkę ze świeżą wodą - uzupełnianie wody w starej, nie jest wskazane, na wilgotnej a już zanieczyszczonej z pewnością po takim czasie wacie, zaczynają się rozwijać bakterie i grzyby, mogące z czasem stać się zagrożeniem dla mrówek.

komora z wodą

W sumie można by na tym poprzestać, jednak osobiście wolę dodatkowo ułatwić sobie życie i obserwacje a na dodatek stworzyć jak najlepsze warunki moim podopiecznym, więc idźmy dalej. ;)

Mam probówkę z zapasem wody zajmującym jakąś 1/5 długości. Teraz docinam (czy też łamię) kawałek korka czy kory i dopasowuję go do średnicy probówki tak, aby po wciśnięciu go do niej, przylegał ściśle do ścianek a jedynie od góry pozostawała szczelina wystarczająca do tego aby mogła przez nią przechodzić królowa. Powstały w ten sposób "czop" dopycham w głąb probówki tak, aby pomiędzy nim a mokrą watą, pozostało jakieś 1-2cm wolnej przestrzeni (jej wielkość zależna jest od gabarytów złapanej królowej i średnicy probówki - mniej/więcej komora powinna być o połowę dłuższa, niż średnica probówki).

komora królewska

Mam już gotową komorę królewską oddzieloną od reszty - w niej królowa założy kolonię. Dzięki oddzieleniu komnaty królewskiej - zmniejsza się ryzyko uszkodzenia jaj i małych larw w trakcie przenoszenia probówki - nie będą się przesuwały po całej probówce i nie utaplają się w jedzeniu podawanym u jej wylotu.

larwy w komorze królewskiej

Ponieważ jednak nie lubię prowizorek, postaram się, aby i robotnice oraz poczwarki miały swoje miejsce - dubluję czop i osadzam go w połowie głębokości pozostałej mi po stworzeniu komnaty królowej - w ten sposób, gdy kolonia się rozrośnie, większe ilości karmy podawane do środka nie będą zalegały nie wyjedzone, bo łatwo będzie mi je usunąć bez ryzyka ucieczki mrówek, czy ich uszkodzenia.

przegroda
Oczywiście, wiele zależy od wielkości samej probówki - czasami po prostu nie ma tego luksusu i brak miejsca nie pozwala na "udziwnienia", czasami zaś mam już gotowe formicarium dla danej królowej i jej przyszłych córek - wtedy odpuszczam "przedsionek".

gotowe probówki

I to byłoby na tyle, jeżeli idzie o pierwsze kroki...

Do środka probówki wpuszczam młodą królową. Całość zatykam zbitkiem waty - powietrze będzie miało dostęp do środka a mrówki dłuuuugo musiałyby pracować aby przedostać się przez gąszcz niteczek z jakich jest zrobiona wata - nie uciekną ;)

Królowa z reguły dosyć szybko usadawia się w komorze przeznaczonej dla niej, choć zdarza się, że sucholubny gatunek wybiera raczej tę "przedsionkową".

Teraz należy jej dać całkowity spokój - samodzielnie zniesie jaja, wychowa larwy i wydobędzie pierwsze robotnice z poczwarek, w zależności od gatunku, potrwa to od powiedzmy miesiąca do nawet roku. Wygląda to w taki sposób, że pierwsze z jaj, najczęściej są zjadane przez samą królową, dzięki temu nabiera ona sił i następne zniesione 2-3 jaja już pozostawia do inkubacji. Wyległe larwy są karmione śliną królowej oraz znoszonymi co jakiś czas niezapłodnionymi jajami. W zależności od gatunku, w pierwszym "rzucie" może być 2-20 robotnic wychowanych właśnie w taki sposób. W tym czasie królowa nie wychodzi z komory, nie pobiera pokarmu, a żyje dzięki nagromadzonej w tułowiu tkance mięśni skrzydeł, przemieniającej się w tkankę tłuszczową. Przy stałej wilgotności, spokoju i umiarkowanej temperaturze (też zależna od gatunku, jednak można ją w większości uśrednić do 25stC), cała "operacja" przebiegnie pomyślnie i młode robotnice przejmą już na siebie obowiązek opieki nad następnym pokoleniem larw.

No cóż - ten sposób nie jest jedynym, jednak ze względu na swoje właściwości, szkło (w tym wypadku probówka), pozwala na świetną obserwację tego co dzieje się z mrówkami (nie tylko ;P ) - nie dotykam plastikowych pudełek, w każdym razie z nimi sprawa wygląda porównywalnie - w ostateczności z braku probówki, można użyć np. strzykawki, jednak są to już "kombinacje alpejskie" a staram się skupiać na obserwowaniu mrówek, a nie na zbędnych czynnościach ;)

Curtus

Co dalej?

Porozmawiaj z autorem na forum o mrówkach

Oki... co dalej ? - przeczytacie w "Drugim kroku" ;)

Curtus


Zobacz też film