Tadeusz Podkówka

Z Formicopedia
Wersja z dnia 14:38, 4 lut 2012 autorstwa Gn (dyskusja | edycje) (Tadeusz Podkówka przeniesiono do Tadeusz Podkówka)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Skocz do: nawigacja, szukaj

Tadeusz Podkówka (1922-2004)

Polski myrmekolog, wybitny leśnik i badacz mrówek leśnych. Opracował metodę zakładania kolonii mrówki ćmawej i wprowadzania do miejsc w których jej populacja została osłabiona.

O tym czym się zajmował nieżyjący już naukowiec doskonale opowiada poniższe artykuły z gazet.

  • Kierownik Zarządu Fundacji na Rzecz Ochrony Środowiska "Zachowanie Pszczół i Mrówek na Śląsku" (1991) [1].

Tablica ku pamięci Tadeusza Podkówki, Gazeta Wyborcza (2006-12-19)

2.jpg

Tadeusz Podkówka był człowiekiem niezwykłym. Urodzony w 1922 roku w Stojanowie, w wieku jedenastu lat odebrał z rąk ministra spraw wewnętrznych Rzeczypospolitej swe pierwsze odznaczenie: medal za ratowanie tonącego. Skończył liceum matematyczno- przyrodnicze we Lwowie, a po wojnie studiował na Wydziale Leśnym Uniwersytetu Poznańskiego. Jego pasją stały się mrówki, zrobił nawet doktorat z myrmekologii, czyli nauki o tych owadach. Zagadnieniom z nimi związanym, zarówno teoretycznym, jak i praktycznym, poświęcał większość swego czasu. Jest autorem jedenastu patentów związanych z tymi owadami. Wynalazł między innymi sposób ich sztucznego rozmnażania. [2]


Robotnica je ostatnia, Trybuna Opolska, (2002)

- Nie tylko cementem powinniśmy się chwalić. Także mrówką - mówi dr Tadeusz Podkówka, znany myrmekolog, badacz życia tych owadów.

Dr inż. Tadeusz Podkówka z Terenowej Stacji ds. Wykorzystania Mrówek w Ochronie Lasu jest laureatem wielu nagród. Skonstruowane pod jego kierownictwem formikarium (rodzaj przenośnej ekspozycji, w której prezentowane jest całe mrowisko) otrzymało brązowy medal w kategorii medycyna i biotechnika Międzynarodowej Wystawy Wynalazków Innowacje 2001 w Gdańsku.

Tadeusz Podkówka skonstruował także transporter dla mrówek, który pozwala na transport całych społeczności do chorych lasów.

Mrówka to stworzenie doskonałe, a jej żywot i świat jest fascynujący - mówi Podkówka. - Grono opolskich badaczy i leśników doskonale poznało zwyczaje tych owadów. Zaprzęgaliśmy mrówki do służby, ratujemy za ich sprawą lasy Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego. Moglibyśmy spokojnie okrzyknąć te owady produktem eksportowym Opolszczyzny.

Co roku eksportujemy z Opolszczyzny około 20 tysięcy larw poczwarek, tuż przed ich przeobrażeniem się w owady. Opolskie poczwarki trafiają głównie do lasów Górnego Śląska, zasilając tamtejsze karłowate mrowiska i zarazem lecząc atakowane masowo przez szkodniki lasy.

- Proszę mi wierzyć: gdy na mrowisku pojawiają się opolskie larwy, tamtejsze robotnice wyraźnie się cieszą i natychmiast je adoptują - mówi Podkówka.

Zakwaszone lasy Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego są wyjałowione. Wszystko, co tam żyje, jest raczej marnej postury. Także mrówki i ich kopce. Używanie mają zaś szkodniki, które toczą lasy od lat, nie mając właściwie naturalnego wroga.

- Mrówki z Górnego Śląska są tak zdegenerowane, że nawet się nie rozmnażają, a co dopiero mówić o zwalczaniu szkodników - mówi naukowiec. - Stąd przesyłamy im opolskie, zdrowe mrówki.

Dieta mrówek to ich największa zasługa. Około 50-60 procent pożywienia mrówki stanowią owady pasożytnicze lasu i pajęczaki. W mrówczym menu znajdziemy mszyce i chrząszcza majowego. Jak podaje inny badacz mrówek, Jacek Stocki, robotnice z jednego gniazda łowią w ciągu roku około 10 milionów owadów. Mrówki atakują owady we wszystkich stadiach rozwojowych, schwytane ofiary transportują do mrowisk i tam składają w spiżarniach.

Mrówki w ciągu jednego dnia z powierzchni jednego hektara są w stanie zebrać 33 000 gąsienic, 3 600 poczwarek i 3 300 motyli.

- Tam gdzie jest mrówka, szczególnie opolska, tam jest zdrowy las - mówi Tadeusz Podkówka.

Fascynacja mrówkami może pojawić się po poznaniu reguł, jakie rządzą w owadzim społeczeństwie - uporządkowanym w systemie kastowym, ale pozbawionym wszelkich konfliktów klasowych.

Robotnica to dumna ze swego pracoholizmu członkini społeczności, pozbawiona jakichkolwiek ambicji i zawiści. Zresztą także wśród robotnic zdarzają się awanse. Na przykład na robotnicę - majora. Najbardziej doświadczona robotnica ma zaszczyt zasiadać na szczycie mrowiska i dowodzić robotnicami-żołnierzami. Królowa nie czyni nic, jedynie przyjmuje hołdy swych poddanych, w zamian pełniąc rolę idealnej reproduktorki.

Trutnie zaś... Cóż, żyją krótko i intensywnie.

Idealna jest metoda rozrodcza mrówek.

- Królowe, a właściwie wtedy jeszcze królewny, unoszą się w maju z mrowiska w powietrze i zaczynają lot godowy - mówi Tadeusz Podkówka. - Ich bracia z tego samego mrowiska wzlatują w powietrze o wiele później, a to po to, by w powietrzu nie doszło do kazirodztwa.

Królewny szybują, czekając na swych wybranków z innego mrowiska. W powietrzu aż się roi od owadów gotowych zaspokoić samice.

- Królewna nie wierzy czczym obietnicom - mówi naukowiec. - Aby sprawdzić kondycję swego adoratora, wznosi się coraz wyżej i wyżej... Samce za nią. Po drodze odpadają cherlaki i niedysponowani.

Mrówki w miłosnym uniesieniu osiągają wysokość nawet 2 kilometrów. Na najbardziej wytrwałego ado-ratora czeka nagroda - przez kilka chwil będzie służyć swej królowej:

- Na dużych wysokościach, w powietrzu dochodzi do scen tak pięknie opisywanych przez poetów - mówi Tadeusz Podkówka. I na tym koniec. Organ płciowy samca jest zasysany przez mrówkę, pozbawiony go owad nie ma już czego szukać na tym padole, więc ginie.

- Królowa może pobrać organy płciowe nawet z trzech królewiczów, następnie wraca do mrowiska swego gatunku. Robotnice przyjmują ją z radością i... obgryzają jej skrzydła. Królowa pozostaje na zawsze w ich mrowisku, otoczona opieką, dokarmiana, a w zimie ogrzewana ciałem służebnic.

- Królowa przechowuje zapas plemników w swym ciele, w specjalnym zbiorniczku nasiennym. Korzysta z tego zapasu przez osiem lat, dozując plemniki tak, aby pojedynczo zapładniały produkowane przez nią jaja - wyjaśnia Podkówka.

To cud natury, którego - zdaniem myrmekologa - należy zazdrościć mrówkom. - Mrówki pokazują nam, jak wygląda ekonomiczna gospodarka plemnikami - mówi Tadeusz Podkówka.

Praca, praca, jeszcze raz praca - to motto wielotysięcznej rzeszy owadów. - Robotnice zapracowują się - kwituje naukowiec. - Ich żywot trwa kilka tygodni. Te robotnice, które wylęgną się wiosną, nie dotrwają do późnej jesieni. W mrowisku z 5 milionów mrówek lato przeżyje tylko milion. Największa ich społeczność - jak przypuszcza naukowiec - jest na Górze Chrobrego, gdzie stoi kopiec wysokości około 1,80 cm.

- Oceniam, że żyje w nim z piętnaście milionów mrówek - mówi Tadeusz Podkówka. Młode robotnice mają na sobie siwe włoski, z biegiem czasu ocierają się o świat, tracąc owłosienie i nabierając koloru charakterystycznego dla chitynowego pancerzyka.

Robotnice chwytają się każdej pracy: budują kopce, czyszczą las z drobnego - oczywiście w ludzkiej skali - brudu. Podnoszą niewyobrażalne ciężary.

- Na przykład ładunek przekraczający dwudziestokrotnie masę mrówki. To tak, jakby dorosły mężczyzna podniósł grubo ponad tonę - mówi Podkówka. Jeśli mrówka czegoś sama nie jest w stanie podnieść, natychmiast wzywa na pomoc krewniaczki. Robotnice także użyźniają ziemię. Budując podziemną, pełną skomplikowanych labiryntów część mrowiska, owady są w stanie wynieść na powierzchnię setki metrów sześciennych gleby. Napowietrzają ziemię, spulchniają ją, a nawet odkażają kwasem mrówkowym.

Mrówka padnie z głodu, jeśli nie nakarmi swej głodnej koleżanki - snuje dalej opowieść naukowiec. Owad może mieć wole wypełnione pokarmem, a sam ledwo trzymać się na nogach, ale niczego nie tknie, jeśli nie zaspokoi potrzeby nazwanej trofalacją. Polega ona na zwracaniu pokarmu z wola i przekazywaniu go innemu członkowi kolonii. - Jednostka zawsze służy społeczności - podkreśla naukowiec.

Mrówki mają swe słabości. Są na przykład... narkomanami. Dostanie się do mrówczego kopca jest szczytem marzeń niejednego wroga mrówek. Dzięcioły, lisy, borsuki, dziki rozgrzebują mrowiska, aby wybrać z niego smakowite pędraki lub... po prostu wygrzewać się w kopcu, wewnątrz którego panuje zawsze temperatura około 27 stopni Celsjusza. - Istnieje jednak pewien chrząszcz, który pasożytuje wewnątrz kopca. Aby gospodynie go nie zwalczały, wydziela substancję zapachową, od której mrówki się uzależniają. Stają się po prostu ćpunami nie potrafiącymi podjąć walki z intruzem - mówi naukowiec.

Ewa Bilicka

Tekst artykułu skopiowany z grupy dysusyjnej soc.culture.polish (23 Czerwca 2002, 11:02)

linki zewnętrzne